Strony

czwartek, 23 stycznia 2020

Szyja cierpnie od patrzenia na zero

Do sklepiku osiedlowego
Ma, na szczęście, niezbyt daleko.
Solą z Morza Martwego również
Chce przyprawić poranne mleko.

Dość lepiku bitumicznego
Na chodniki tu już wylano.
Obcas utkwił dlatego tutaj
Przyklejony właśnie dziś rano.

"Nie pokrzykuj na mnie, kolego!"
To jest problem względnie niewielki.
I tak już od siódmego roku
Nie opuszczam żadnej alejki.

Tam, w chlewiku nieuczciwego
Gospodarza wiele gatunków
Już wymarło. Pozwie go horda
Uprawnionych do rozrachunku?

Od przepychu bezzasadnego
Uchroń mnie dziś, moja emocjo.
Do współczucia, choćby drobnego
Nakłoń, zachęć. Warto, na pewno!

Może ktoś już dziś, od rana,
Zbiera się by próg przekroczyć.
Każdy ma swój Mount Everest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz