Strony

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Z dłonią na gałce obłej

Trzaśnięcie furtki ulgę przyniosło
Krótkotrwałą, niewielką.
Nie muszę dzisiaj wychodzić nocą.
Tutaj byłem poprzednio.
Sam nie wiem, co czynię.

Do drogi co dzień bardziej gotowy
W domniemaniu prywatnym.
Zarazem wzbiera, płynie do głowy
Ten sceptycyzmu słodki zaczyn
O kwaśnym odczynie.

Po furtki stronach obu bywałem
Jednocześnie, w rozkroku,
By chłonąć ciemność całym swym ciałem,
Nawet gdy jej brak wokół.
W świetle się rozpłynie?

Kiedyś ją wyżre jasnych kwasów moc,
Ta zachłanna, poranna,
Okrutna, moja. Odbierze mi noc.
Może ktoś ją już zabrał?
Bez śladu zaginie.

Płot tak, jak linia przemiany daty.
Tu jest inna półsfera.
Po tamtej też noc, lecz postulaty
Me inaczej odbiera.
Gdzie racja wypłynie?

Jak zwykle.
Po trzeciej stronie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz