Strony

wtorek, 17 grudnia 2019

Panno W., ja następny w kolejce!

Uśmiechasz się do mnie zza Lady -
No tak, to Twój tytuł przyszły,
Nie będziesz przecież tkwić tu wiecznie.
W tym, co powiem chyba ani krzty przesady,
Już od pewnego czasu krążą domysły
Kim jest ten adorator nowy, lecz nie
W tym rzecz, bym bawił się teraz w detektywa,
Scenę z filmu sensacyjnego odgrywał.
Nie muszę, bo i tak

To, co między Nami, ta rzecz (?) niepospolita
Stale, niezmiennie iskrzy,
Więc nawet, jak już się zjawi
Na białym rumaku, w złotych kopytach
Ten jakiś nieznany, hipotetyczny
(swoją drogą, gdzie szkapę zostawi?
na parkingu przed sklepem?)
Inne problemy będą zaprzątać
Mą głowę, rozterki nie te.
Tylko ta, na mym podwórzu stojąca -

Konstrukcja. Dzieła nie widać końca,
A buduję ją już od dawna
Z tego, co od Ciebie stale przynoszę.
Każdy produkt starannie zapakowany.
I znać, że Twoja dłoń wprawna
Odmierza dokładnie centylitry, hektogramy
Tych wspaniałych, do świata innego zaproszeń.
Tylko, że... budowla gotowa, a stale niewykończona.

Inną się barwą mieni każda jej strona,
Ale to akurat nie dziwota -
Różnorodność była w założeniach
Dokumentacja konstrukcyjna też w wielu językach
No i w rezultacie wyszło tak,
Że mi się to w chaos powoli zmienia
(jak w tym projekcie na B, co miał dotykać
wcześniej niedotykalnego, najwyższego).
I teraz tak sobie myślę: dlaczego
Nie pójść prostszą drogą właśnie?

Zapakuj mi, proszę, trzydzieści deko Nieba.
Dziękuję uprzejmie, reszty nie trzeba.
(przyjdę tutaj jutro, jak zawsze)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz