Nie tak stara jak dawna
Drga w powietrzu półprawda
Asocjacji kreując dziś żądze.
Zbyt widoczna z daleka
W ekran barwny ucieka
Zostawiając mnie z gorzkim osądem.
Wirtualna jej siła
Gdy się w cieniu zjawiła
Technologii chyżego postępu
Choć półokrąg rozkłada
Konsumenckich wymagań
Nie uwalnia mnie z zastoju zrębów.
Złudny egalitaryzm
Taksji kreśli obszary
Generując czczą apoteozę
Stanu półposiadania
Sam jakkolwiek przesłania
Rdzeń realnych, choć sztucznych wytworzeń.
Szpetna, jednak powabna
Skrzy się obok nieprawda
Że po pierwsze (i główne) pieniądze!
Nie chcąc dłużej już zwlekać
Sam dziś w ekran uciekam
Z braku siły by walczyć z przesądem.
Alić, sam jeszcze wiotki
Zgromadziłem już środki
Do kampanii, którą losy odmienię
Mego Greshamostanu
Co w czeluściach ekranów.
Nawet jeśli mi rzekną: "Szaleniec!".
Środki może ubogie
Lecz zawisłszy nad progiem
Zjaw percepcji przyciągną tu chmury
Trochę - chciałbym - burzowe
A różowe w połowie
Zmącą półsnu sadzawki niektórym.
Owym złuda dosadna
Retrospekcje już skradła
Wydrążywszy kanały wśród grządek
Z których masy wypleni
Niepoprawnych strumieni
Wszechdoczesny stawiając porządek.
W nim się zmieścić nie mogę
Inną muszę ja drogę
Tyczyć poprzez zapewnień odmęty.
Nią podążać wytrwale
By w swej własnej złej chwale
Nie pozostać na zawsze wyklętym.
Zgrzebna konstytuanta
Już wyszyła mi sztandar
Wyrażając w dosadnej znów wierze
Przeambitny tak program
- Ta w nim dudni śpiewogra -
Lecz od tego wciąż jakoś mi nie lżej.
Jeszcze starsza niż dawna
Wlec się będzie pogarda
Tuż przede mną i za mną i obok.
Jednak dumą człowieka
W ekran jest nie uciekać
Pozostając na zawsze swym sobą.
Jeszcze tylko nadmienię
Co w mej piosnce sam cenię
Zanim wybrzmi ostatnia jej strofka.
Że choć tęskne westchnienie
Zmienia w cierpkie zrzędzenie
To przynajmniej utkałem ją "oflajn".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz